,

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Moje pierwsze spotkanie z hybrydami SEMILAC




Hejka Kochani!
Dzisiaj mam dla Was post inny niż wszystkie, bo dotyczący paznokci. Nigdy wcześniej nie dodawałam żadnych postów o paznokciach, bo po prostu nie nadawały się do pokazywania. Strasznie mi się łamały, rozdwajały, więc uchodowanie ich było dla mnie po prostu niemożliwe. Nie pomagały nawet słynne odżywki z EVELINE. A teraz, po porodzie, stał się cud :D Paznokcie rosną mi bardzo szybko, są mocne i twarde. Nie chcę zapeszyć, ale teraz to mogę je pokazać :)

Jakiś czas temu postanowiłam sobie, że zainwestuję w lampę pierścieniową, aby zdjęcia makijaży były dokładniejsze i ładniejsze. Interesowała mnie lampa 28W. Kiedy już odłożyłam sobie trochę kaski zaczęłam szukać lampy w sklepach internetowych. Na kilku blogach widziałam, że dziewczyny kupowały ją za ok. 120zł, jednak ja najtańszą znalazłam za ok 170zł. Gdy napisałam do jednego ze sklepów, dostałam odpowiedź, że taka niska cena, o której mówię to była ze 2, 3 lata temu... No to pomyślałam, że jeszcze troszkę poczekam, bo mam ważniejsze wydatki... 
Przez ten czas zastanawiałam się nad zestawem startowym z SEMILACA (ok. 250zł) lub lampą pierścieniową. Jednak uznałam, że w zestawie SEMILACA jest czerwony lakier z drobinkami, który niezbyt mi odpowiada... no i wydać 250zł i mieć  tylko jeden kolor...? Hmmm, niee... więc znowu zaczęłam szukać lamp... i co? Teraz taka lampę trudno gdziekolwiek dostać, bo nie mają jej na magazynach, a jeśli już się znajdzie to jej koszt wzrósł do... 199zł! No masakra...
Zrezygnowałam więc z dalszych poszukiwań lampy i skupiłam się nad szukaniem rzeczy do robienia hybryd. Próbowałam skompletować sobie swój własny zestaw, ale wychodziło o wiele drożej niż kosztuje zestaw startowy... Tak więc weszłam na ALLEGRO i tam... znalazłam!! Swój własnoręcznie skompletowany zestaw kupiłam u Allegrowicza o nazwie LEOBERT (klik). Stwierdziłam, że nie muszę mieć lampy firmowej i wystarczy mi po prostu lampa LED. Poczytałam trochę o takich zwykłych lampach i inne dziewczyny bardzo je chwaliły, więc zaryzykowałam.
A tutaj macie to, co wchodzi w skład mojego zestawu:


 Lampa LED UV 9W
Taka śmieszna, mała lampeczka typu "mostek" w kolorze metalizowanej czerwieni. Do wyboru były jeszcze biała i czarna. Jej czas pracy to 30s. Jak ją zobaczyłam to się trochę zdziwiłam jej wielkością! Wygląda jak telefon :D Ale w sumie jest wystarczająca i zajmuje mało miejsca. Po pierwszym użyciu jestem z niej bardzo zadowolona! Trzeba tylko uważać na to, aby w trakcie jej pracy nie stawiać obok hybryd, bazy, topu, itp., bo nie ma osłonki i może zdarzyć się, że lakier w buteleczce stwardnieje (!)




Waciki bezpyłowe

Kopytko do ściągania hybryd
oraz Striper (dostałam w GRATISIE)


Baza i Top 2w1
Pomyślałam, że po co kupować oddzielnie bazę i top, skoro wymyślili coś 2w1 to pewnie też jest ok i nie myliłam się :)

3 lakiery hybrydowe
056 Pink Smile
105 Stylish Gray
130 Sleeping Beauty

 2 bloki polerskie i pilnik

Pyłek do robienia efektu syrenki (mieniący się na pomarańczowo)



Płyn do przemywania- CLEANER
Płyn do usuwania lakieru hybrydowego- REMOVER
Wiem, że jest jeszcze aceton do ściągania hybryd i w sumie zastanawiałam się czym to się różni i co wybrać. Okazało się, że Remover różni się od acetonu tym, że jest delikatniejszy, ponieważ zawiera w swoim składzie lanolinę, chroniącą płytkę paznokcia przed nadmiernym wysuszeniem.



Tak więc dzisiaj pierwszy raz zrobiłam sobie swoje własne hybrydy :D A to są rzeczy, których potrzebowałam:





Zanim zrobiłam swoje hybrydy, oglądałam filmiki, czytałam artykuły, posty i wszędzie mówili, żeby uważać i nie zalać sobie skórek. Ale ja, jak to ja "ale jak to zalać skórki? O co chodzi?". To się przekonałam... Niby uważałam na to, ale gdy nakładam bazę to z racji tego, że jest przeźroczysta nie zauważyłam, że jednak trochę maznęłam skórki i przy utwardzaniu w lampie dopiero poczułam, że baza twardnieje przy paznokciu...ała! Trochę piekło, no i potem, gdy nakładałam kolor to automatycznie wchodził na tą bazę i paznokieć wygląda na trochę szerszy :( I to, że nie mogłam się doczekać kiedy będę miała swoje pierwsze hybrydy sprawiło, że kolorkiem też trochę powychodziłam poza płytkę paznokcia... I jak się to utwardziło w lampie to trochę widać powylewany lakier w zagłębieniach. Aaaale nie ejst tragicznie jak na pierwszy raz. Następnym razem będę wiedziała na co uważać :) 
Jak Wam się podoba efekt? Wy też macie swój zestaw w domu? Ja jak na razie jestem ze swojego baardzo zadowolona!

Pozdrowienia i do następnego!

2 komentarze:

  1. To co napisałaś o tym wyjezdzaniu na skorki, myslę, że to bardzo częsty bład u dziewczyn -po prostu nie widzą, że maznęły bazą za daleko... a potem płacz i lament, że wyszło uczulenie ;p trzeba być baaaardzo skrupulatnym, sama kiedyś zaczynałam przygodę z hybrydkami, wiec wiem jak to jest ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie czytałam dużo o tych uczuleniach. Na szczęście [odpukać] u mnie na razie wszystko jest w porządku. Myślę też, że zalewanie skórek jest powodem szybszego odczepiania się hybryd. Sama niedawno się o tym przekonałam. Powietrze podchodzi pod hybrydę i niewiele trzeba, aby po prostu "zeszła" z paznokcia :)

      Usuń